O hodowli
„LINTANORIE” (czytane tak jak się pisze) to wyrażenie w języku quenejskim (Qyenya) – jednym z języków elfickich stworzonych przez J.R.R.Tolkiena. Lintanorie znaczy „szybki bieg” lub „szybkobieżne”. Skąd taka nazwa? Chyba łatwo się domyślić – z jednej strony wypływa z moich zamiłowań lekturowych, z drugiej zaś oznacza jedną z cech, które w moim pojęciu powinny charakteryzować tę wspaniałą rasę jaką są owczarki australijskie.
Osobiście nie zamierzam nigdy być hodowcą na dużą skalę. Wręcz przeciwnie. Do tej pory wyhodowałam jeden miot i na razie nie zanosi się na następny. Mam już jednak od dawna w głowie obraz mojego idealnego owczarka australijskiego i ku temu celowi chciałabym dążyć.
Owczarek australijski moich marzeń to pies obdarzony doskonałym zdrowiem, dobrym temperamentem i piękny. Kolejność tych określeń nie jest przypadkowa! Pies zdrowy to nie tylko taki, który nie choruje i jest długowieczny, lecz także sprawny fizycznie, zwinny i wytrzymały. Pojęcie „dobry temperament” dla różnych ludzi może oznaczać różne rzeczy. Dla mnie to przede wszystkim pies, który nie jest lękliwy ani agresywny, jest odporny na bodźce, w tym strzały, grzmoty i inne huki (uważam to za cechę bardzo ważną u każdego psa, nawet małego kanapowca!). To pies bardzo kontaktowy, mocno ukierunkowany na współpracę z człowiekiem, obdarzony dobrymi popędami do szkolenia. Uważam też, że prawidłowy, wzorcowy aussie powinien mieć także dobry instynkt pasterski, nawet jeśli nie zamierzamy z niego korzystać. Mój idealny aussie jest aktywny, zawsze chętny do współpracy, przy tym jednak zdolny do szybkiego relaksowania się i „nicnierobienia”, kiedy nic się nie dzieje (oczywiście przy zapewnieniu mu pewnej niezbędnej dawki aktywności psychicznej i fizycznej).
Piękny wygląd to także określenie wymagające wyjaśnienia. Piękny aussie to po pierwsze pies zgodny z wzorcem rasy. Przy czym tak naprawdę nie najważniejszy jest tu sam aspekt estetyczny, ale przede wszystkim prawidłowość budowy z punktu widzenia funkcjonalności. Wzorzec aussie opisuje psa, którego zarówno budowa fizyczna, jak i cechy psychiczne predysponują do spełniania określonych funkcji. Nad tymi podstawowymi kryteriami, swego rodzaju „nadbudowę” stanowią cechy typowe dla rasy, np. określone umaszczenia czy w określony sposób noszone uszy (choć stojące są bardzo funkcjonalne, to odbiegają znacząco od typu rasy, ale już np. uszy ciężkie i obwisłe nie tylko są nietypowe, ale też gorsze z punktu widzenia funkcjonalności). Prawidłowo zbudowany aussie będzie też psem zbudowanym „ładnie”, co nie zawsze jednak równa się „efektownie”. Osobiście lubię też psy w pewien sposób efektowne (np. marmurki :)), ale „ładność” czy „efektowność” nigdy nie powinna być uznawana za cechę istotną samą w sobie czy ważniejszą od prawidłowości budowy, bo jest to najprostsza droga ku degeneracji rasy. Zawsze trzeba pamiętać o podstawowej zasadzie dotyczącej w ogóle zwierząt: „Form follows function” , czyli forma, kształt podąża za funkcją. Oznacza to, że budowa jest wypadkową selekcji działającej na funkcjonowanie zwierzęcia w określonym środowisku, ale proces ten nie działa w drugą stronę! Mówiąc prosto: jeśli chcemy uzyskać jak najszybciej biegające psy, dobieramy do rozrodu jak najszybsze psy a nie psy, które wyglądają na takie. Niby rzecz oczywista, ale okazuje się, że nie dla każdego. Dlaczego to nie działa odwrotnie? Dzieje się tak z dwóch powodów: po pierwsze, jak dowodzi tego historia wielu ras, selekcja na sam wygląd ma tendencję do zbaczania w kierunku budowy mającej coraz mniej wspólnego z funkcjonalną użytkowo (nawet jeśli hodowcy twierdzą inaczej). Ma to podłoże w nie tylko ludzkiej tendencji do preferowania cech silniej wyrażonych (zjawisko znane też w ewolucji np. u samic preferujących cechy ekstremalne u samców – w naturze jednak równoważone przez działanie doboru na inne aspekty). Po drugie (a tak naprawdę to jest kluczowa kwestia!) – selekcja na sam wygląd dotyczy właśnie samego tylko wyglądu a nie uwzględnia ani cech psychicznych niezbędnych do wykonywania danej pracy, ani też wielu niewidocznych cech anatomicznych i fizjologicznych. Dlatego, dla zachowania cech użytkowych, niezbędne jest używanie w hodowli psów sprawdzonych użytkowo. Oczywiście w przypadku rasy pasterskiej ideałem byłoby, gdyby każdy pies hodowlany mógł aktywnie pracować przy zwierzętach, co niestety nie jest możliwe. W takim przypadku można jednak przynajmniej sprawdzać inne cechy szkoląc go w innych kierunkach. Nie gwarantuje to utrzymania samego instynktu pasterskiego, który jest niezwykle złożony i prawdopodobnie trudniejszy do zachowania niż niektóre wrodzone umiejętności psów myśliwskich – np. chęć podążania za tropem. Jednak dzięki szkoleniu sprawdzamy przynajmniej zestaw innych cech w pewien sposób łączących się z instynktem pasterskim, takie jak podatność na szkolenie, chęć współpracy, odporność psychiczną, jak i warunki fizyczne. W Polsce mamy już możliwość testować obecność instynktu pasterskiego u psów, co nie zastępuje sprawdzenia psa w prawdziwej pracy, ale lepsze takie rozwiązanie niż nic. W tym miejscu polecam doskonały artykuł: Dynamic and Static Evolution in a Hungarian Garden.
Nieocenione źródło wiedzy stanowi strona i lista dyskusyjna Canine Genetics, skupiająca się przede wszystkim na zdrowotnym aspekcie hodowli dzięki zachowaniu różnorodności genetycznej, ale też poruszająca szerokie spektrum tematów związanych z hodowlą i genetyką psów. Dla zachowania dobrego zdrowia ważne jest nie tylko bowiem dopuszczanie do rozrodu zwierząt przebadanych pod kątem najczęściej występujących w rasie chorób, ale też utrzymanie różnorodności genetycznej. Zinbredowanie nie tylko zwiększa ryzyko zdublowania się „złych”, recesywnych genów czy zakumulowania się niekorzystnych genów w przypadku cech dziedziczonych poligenicznie, ale też ogólnego osłabienia organizmu pod różnymi względami – nie bez powodu w naturze istnieje wiele mechanizmów zabezpieczających przed kojarzeniem krewniaczym i dotyczy to także ludzi! (Słynny eksperyment z kobietami wąchającymi przepocone męskie podkoszulki – za atrakcyjnych uznawały tych mężczyzn, którzy pod względem genetycznym różnili się od nich najbardziej.) Owszem, inbred w hodowli może być przydatny, ale należy dążyć do tego, by nie doszło do sytuacji, gdy większość osobników w rasie jest ze sobą blisko spokrewniona.
Jeśli chodzi o organizację kynologii, to najbliższe ideału są według mnie kraje skandynawskie, szczególnie Szwecja i Finlandia, w których przykłada się bardzo dużą wagę zarówno do utrzymania predyspozycji użytkowych psów, jak i zdrowia. Wspaniałą sprawą są np. otwarte bazy danych ułatwiające podejmowanie decyzji hodowlanych.
Byłoby wspaniale, gdyby hodowcy zrozumieli, że jedynym rozsądnym działaniem na rzecz rasy jest otwarte mówienie o problemach zdrowotnych a nie „zamiatanie ich pod dywan”. To, że u wyhodowanego przez kogoś psa wystąpił jakiś problem, zdrowotny czy choćby eksterierowy, nie jest żadnym powodem powodem do wstydu – to są w końcu żywe organizmy (a te czasami po prostu chorują) a my nie jesteśmy jasnowidzami. Powodem do wstydu powinno być jednak świadome praktykowanie kryć obciążonych wysokim ryzykiem uzyskania chorych zwierząt.
Hodowcy aussie i tak mają wielkie szczęście, którego pozazdrościć mogliby nam hodowcy wielu innych ras. Mam na myśli osobę, która od lat z wielkim poświęceniem zbiera dane odnośnie wszelkich problemów w tej rasie – CA Sharp. Można u niej zamówić analizę rodowodu pod kątem najczęściej spotykanych problemów i ryzyka ich wystąpienia u naszego psa, lub wyhodowanego przez nas miotu. Niestety nie istnieje możliwość wykonania analizy a priori dla planowanego przez hodowcę skojarzenia. Jeśli jednak wybrany samiec ma taką analizę, możemy w porozumieniu z jego właścicielem porównać ryzyko u psa i suki.
Dzięki staraniom CA Sharp powstał także Australian Shepherd Health & Genetics Institute – Instytut Zdrowia i Genetyki Owczarków Australijskich – organizacja wspierająca badania naukowe, koordynująca współpracę hodowców i naukowców, i szerząca wiedzę o zdrowiu rasy.